Zabieg ten przeprowadza wprost w Serenite, której lekturę winno się łączyć w jedną całość z lekturą trzech „opowiadań powstańczych” z tomu pt. Zarudzie. Narrator Serenite, przebywający teraz w Szwajcarii i przepełniony świadomością polskiej inności, podkreślający całkowitą odmienność swojej polskiej i francuskiej swego przyjaciela młodości w I wojnie światowej, zresztą żołnierz i poeta w jednej osobie, uwydatnia fundamentalną polską niemożność stworzenia czy przyjęcia utopii. Szczęście jest utopią, a utopia „jest nieliczeniem się z historią” i „właśnie dlatego nie nadaje się zupełnie dla nas”. Dla nas nadaje się jedynie „mit powstania”: „My żyjemy zawsze historią i każdy z nas interpretuje tę historię na swój sposób. Jakże może myśleć o szczęściu człowiek należący do narodu, którego głównym mitem jest mit powstania. Nie mit szczęśliwości wiecznej czy mit strajku generalnego (jak u Sorela), tylko mit powstania. My wszyscy żyjemy dlatego, aby kiedyś odbyło się to obrzędowe niejako ofiarowanie na ołtarzu ojczyzny hekatomby chłopców i dziewcząt, jaka odbywała się gdzieś tam kiedyś w jakichś bajecznych państwach, które miały inne mity.” W polskim mitycznym łańcuchu powstanie warszawskie potwierdziło powstanie styczniowe.
