Samobójstwo tytułowego bohatera ujawnia skrajność napięcia dylematów nie do rozwiązania. Ich proweniencja jest niewątpliwa: chodzi o rozdarcia między poetą a światem, między niezwykłością doli poetyckiej a dążeniem do uspokajającej zwyczajności, między prostymi ludźmi (do których w sposób naturalny przystaje poeta) a mieszczańskimi filistrami (którym „się sprzedaje”), między prowincją a Warszawą — demoralizującym wielkim miastem. Ale w końcu najważniejsza okazuje się sprzeczność między „powstaniem”, „wojną” (które uosabia przyjaciel Hilarego — Adam-żołnierz) a „sztuką”. Na nic się zdają pocieszenia Hilarego w rodzaju:„To trudno. Jedni się rodzą żołnierzami, inni poetami. To już tak jest na świecie.” Hilarego-poetę bowiem ciągle nurtuje tęsknota za prawdziwym spełnieniem — w naszej kulturze jest ono żołnierskie, powstańcze, bojowe. Przejmująco brzmi jego polemika wewnętrzna: „Cóż więc znaczą czyny krwi wobec tego, co uczynić potrafi moje słowo?
