Antyoperowość opowiadań powstańczych Iwaszkiewicza jest czymś silnie uderzającym, podobnie jak odmowa poszukiwania malowniczości. Jeśli nawet pojawia się teatralizacja, to bardzo szczególna: nie występuje ona bynajmniej w centrum kompozycyjnym (jak to się działo u romantyków), a raczej jakby w chwilach swoistego antraktu. I wtedy okazuje się, że mówi się wprost o tfeatrze cieni na ścianie domu albo o teatralnej charakteryzacji. Oto przykłady: „Józio zapalił siarnikami dwie świece pinolinowe, które płonęły jasnym i równym światłem. Cienie siedzących przy stoliku graczy odbijały się na niebie- lonej ścianie jak na prześcieradle” (53), lub: „Po chwili Antoni przyniósł świeczkę zatkniętą w butelkę. Rzucała ona słabe światło, padając z dołu na zmęczone twarze. Takie oświetlenie przydawało im teatralnego wyrazu, brody kolegów Kruka łączyły się z cieniami, a oczy wydawały się głęboko zapadnięte” (135—136). Więc rozgrywa się tu teatr podwójnie jakby nierzeczywisty, mający w sobie coś z ironicznego przedrzeźniania i fałszowania.
