To prawdziwa archeologia pamięci, pulsującej własnym, odrębnym życiem, aż przerażającej swoją suwerennością — jakby niezależną już od indywidualnego istnienia. Ale pisarz je zachowuje, właśnie dlatego, że jest pisarzem. W ten sposób istniejąc w archaicznej zbiorowości nie traci nigdy poczucia jednostkowości, jego egzystencja zawiera w sobie właśnie te dwa pierwiastki i dwa wymiary: zbiorowy i indywidualny. Iwaszkiewicz pozwala, by jego gigantyczna pamięć rozrastała się bez przeszkód i oporów — i oto widzimy, jak jej idące wierzchem rozgałęzione korzenie giną pod ziemią przed dwustoma mniej więcej laty. O świadomości i nieświadomości pisarza można zatem powiedzieć, że są najgłębiej i najnaturalniej zakorzenione w wieku XIX, a wiek ów z kolei — tym cudownym sposobem, właściwym jedynie poezji — w nim znajduje przedłużenie swej egzystencji. Trudno byłoby znaleźć lepsze od Iwaszkiewicza medium dla romantyzmu — medium jednak, powiedzmy od razu, wielce indywidualistyczne, nawet narowiste i nadzwyczaj j przewrotne.
