Zaczęłam od Norwida, na nim skończę. Bo Marian Brandys całym swym tak niebywale skrupulatnie udokumentowanym pisarstwem świadczy o prawdzie rozumowania Norwida: „Jeżeli więc mędrcy i filozofowie dzisiejsi nauczają nas, że słowa nas wyrażają — przepraszam i ostrzegam, że jest to mimowolna zdrada, bo wyrazy i słowa nasze są także i na to, że nas sądzą, nie tylko że nas wyrażaj ą.” Kurtyna nie zapadła nad widowiskiem, które nam przedstawił Marian Brandys, a sąd i sądzenie słów i czynów trwają nadal drogi Chrystusa na Golgotę, Faleński posłużył się toposem krzyża-szubienicy, który był dość rozpowszechniony w polskiej romantycznej publicystyce i poezji.Faleński jednak wprowadził ważną odmianę, widoczną zwłaszcza na tle górującej interpretacji mesjanistycznej: nie ma niemal w polskiej poezji niepodległościowej wiersza, który by silniej wyrażał gorycz ironii tragicznej.
